Reklama

Blade-Tech M.L.E.K.

Zaczęty przez Jumbo, 12-07-2009, 12:48:53

Jumbo

Nad polem walki unosiła się mgła...
Rzadko rosnące kępy traw dawały małe schronienie żołnierzom Commando Kebab, którzy w ciszy i skupieniu przeżuwali kabanosy Jedynki z żelaznych racji. Pachniało grillem... Nerwowa atmosfera od dawna udzielała się wszystkim, ale dzisiaj wreszcie miała nastąpić od dawna oczekiwania akcja, która z pewnością rozładuje napięte jak struny nerwy. Każdy w ciszy sprawdzał swoje wyposażenie. Broń, zapasowe magazynki, Tiger, granaty, Snickers. Wszystko musiało być na swoim miejscu. Od dawna opracowana procedura konkretyzowała to, co członek Commando Kebab może posiadać w swoim wyposażeniu. Żadnych kompromisów, wszystko musiało być maksymalnie taktyczne. Od stóp do głów wyposażeni w taktyczne wyposażenie, żołnierze szykowali się do walki. Z daleka dochodził szczęk rozpalanych grillów, a za ich plecami, sierżant Taktikow siedział na pieńku i strugał kijek do kiełbasy, mówiąc słowa które stały się z czasem symbolem tej walki: - Uwielbiam zapach pieczonej na ognisku kiełbasy o poranku!!

Do wyposażenia członka Commando Kebab mógłby dołączyć również M.L.E.K. Folder który ma w sobie więcej taktyczności, niż cała jednostka wojskowa... ale zacznijmy od początku.

Producentem tego noża jest firma Blade-Tech, o której pisałem już w recenzji ichniejszego ULU. Powtórzę tylko, iż jest to amerykańska firma, która robi noże z najlepszych materiałów, najlepszymi narzędziami, najlepszymi technologiami, hodują największe buraki i mają licencję na taktyczność.

M.L.E.K, czyli - Military-Law-Enforcement-Knife

Prawda, że brzmi to bardzo profesjonalnie? O wiele bardziej, niż jakiś tam Shrapnel, wz.98, czy też HALO (nóż w telefonie?). Już nazwa noża miażdży i daje do myślenia, a jednocześnie szarpie strunę taktyczności każdego przedstawiciela Commando Kebab.

Sam nóż jest ciekawy w swym wyglądzie. Więc przyjrzyjmy mu się bliżej.

Okładziny to czarne jak smoła G10. Myślę, iż właśnie zastosowanie czarnego G10 ma duży wpływ na nazwanie noża taktycznym. W końcu czarny to taki kolor wojny.
Okładziny wykonane bardzo ładnie i z dużą dbałością. Wszystko ładnie spasowane i nie znajdziemy tutaj żadnej fuszerki. Powierzchnia G10 fakturowana, ale nie za brutalnie. Nie ma ryzyka, że nosząc nóż w kieszeni porwiemy ją, jak to ma czasami miejsce z innymi nożami.
Okładziny skręcone są czterema śrubami torx, które nieźle usztywniają konstrukcję. Zaglądając do środka odkryjemy, że nóż nie ma pełnych linerów, które zostały okrojone. Nie ma to wpływu na wytrzymałość rękojeści i nie odbija się na użytkowości, a i waga noża ciut zmalała dzięki temu.
Konstrukcja rękojeści jest przelotowa, więc bez problemu możemy włożyć go pod wodę, umyć i wytrząsnąć wodę, nie obawiając się, iż zagnieździ nam się jakże paskudna i nielubiana rdza.
Do mocowania noża na krawędzi kieszeni mamy stalowy klips (w sumie nic odkrywczego), który dzięki umieszczonych otworom możemy przekładać na cztery możliwe sposoby. Proste i skuteczne. Co ciekawe, to mocując klips w pozycji tip-up, z kieszeni wystaje około 5 mm noża, co czyni go jeszcze bardziej taktycznym i niezauważalnym dla przeciwnika.
W tylnej części rękojeści znajdziemy otwór na linkę z osadzoną w nim stalową rurką, która dodatkowo wzmacnia konstrukcję.

Ostrze noża wykonano ze stali s30v (wow). Czyli mamy do czynienia ze stalą pożądaną i uznaną za top stali z jakiej wykonuje się noże (aplauz). Ostrze jest... dziwne? Przynajmniej takie sprawia wrażenie po pierwszym otwarciu noża. Recurwa, a do tego ciekawy grzbiet. Całości dopełnia fałszywe ostrze, które ma nam zapewnić lepszą penetrację (brzmi słodko i erotycznie). Szlify wyprowadzone zostały tak, iż patrząc na nóż nie można oprzeć się wrażeniu, iż czubek tego foldera zniesie wiele. Ostrze jest bardzo smukłe, więc nie było tutaj miejsca na wysoki szlif, który zajmuje co prawda połowę ostrza, ale przy jego wysokości wysokim nazwać go nie można.
W ostrzu mamy otwór do otwierania i to nie byle jaki otwór. Jest to bardzo taktyczny otwór, który patrząc z odpowiedniej strony ma wygląd łezki, bałwanka, balonika (należy wybrać jakąś wersję).
Tak jak i okładziny, tak samo ostrze wykonane zostało starannie. Wszysco ładnie wyfrezowane, wykończone i spasowane. Szlif wyprowadzony równo, chociaż na KT widać małą różnicę między stronami. Ale to szczegół. Nacięcia pod kciuk na grzbiecie, a także nacięcia pod palec wskazujący wykonane ładnie, a przy okazji swoją agresywnością nie zdzierają naskórka z palca, sugerując użycie taktycznej rękawiczki. Jest w sam raz.

Blokada noża to linerlock, który... no właśnie tutaj zaczynają się schody. Jak na nóż taktyczny, to liner jest dość cienki i nie robi wrażenia takiego, co by potrafił sporo wytrzymać. Owszem, zapada dość pewnie, ale gdy złapiemy ręką za ostrze i poruszamy góra dół, to widać jak liner pracuje i ślizga się na tylnej krawędzi ostrza... Upss, jakie to nietakyczne... Nie jest to na szczęście ślizganie dramatyczne i pionowy bladeplay to około jednego milimetra... Cóż, nikt chyba nie zaryzykuje mocniejszej pracy nożem, który ma ślizgającego się linera.
Listek linera jest dość głęboko schowany i nie ma możliwości, żebyśmy blokadę zwolnili przypadkowo. Owszem, może to trochę przeszkadzać osobom z delikatniejszymi paluszkami, ale to przecież nóż taktyczny, więc nie ma miejsca na delikatność. Pot, łzy, ketchup i musztarda!!

Nie wiem dlaczego, ale cały czas patrząc na otwarty nóż kojarzy mi się on z persjanem. Może to wina ciekawie wyprofilowanej rękojeści, a może kwestia ciekawego ostrza? A może po prostu mi się wydaje.

Bardzo podoba mi się stosunek długości rękojeści do długości ostrza. Po złożeniu ostrza, jego czubek znajduje się około 3 mm od krawędzi rękojeści. To dobry przykład dla tych, którzy nie radzą sobie z długością ostrza i przycinają je, mimo iż profil okładziny spokojnie by zmieścił więcej stali.

Nóż w ręku leży doskonale. Kciuk sam wędruje na rampę, a palec wskazujący kładzie się przed podcięciem na niego właśnie. Jejku, naprawdę miło ten nóż leży w ręku i aż chce się pracować. Nawet klips nie przeszkadza w uchwycie, aczkolwiek nie przekładałem go, więc nie wiem, czy w innych ustawieniach by przeszkadzał. Nawet ta opadająca dupka noża nie przeszkadzała mi w chwycie, chociaż osoba z większą dłonią może nie być ową dupką zachwycona (kto lubi opadające dupki?).

Tutaj jeszcze chciałbym się zatrzymać na chwilę, zanim przejdę do opisów zabaw z nożem i kilka słów poświęcić tej dzurze do otwierania ostrza. Tak jak na początku budziła uśmiech na mym licu, tak po jakimś czasie używania, uśmiech zastąpił pełen banan spowodowany użytkowością tejże dziury. Jestem prawołapny, więc czubek kciuka prawej ręki w dziurę i ziuuuu otwieramy płynnie ostrze. Potem to samo lewą ręką i też całkiem przyzwoicie. Otwieranie dwoma łapkami extra, ale za mało taktycznie. Otwieranie w rękawiczce - doskonale. Otwieranie o guzik przy kurtce - daje radę. Otwieranie językiem - za mocny detent ball niestety. Ale naprawdę sama koncepcja łezki (bałwanka, balonika) bardzo przypadła mi do gustu i myślę, iż warto by było w jakimś pająku przerobić spyderdziurę na coś takiego i przetestować.

No i nadeszła pora na działania taktyczne!!
Przed działaniami ostrze zostało doprowadzone do stanu: JA (pier)GOLĘ! przez Mistrza Ostrzałki, czyli samego Slawola.

Wojny nie ma żadnej, więc nie było gdzie przetestować noża w warunkach bojowych. :( Porażka po całości, bo jak zatem przetestować taktyczny nóż?
Cóż, nie pozostało nic innego, niż symulacja działań wojennych!!

Misja - Tesco
Cel - zgrzewka wody
Kryptonim akcji - Trampek w paszczy

Nie znam się na wojowaniu, ale może w wojsku w zgrzewki pakują granaty? A może w foliowe kubraczki ubierane są te śmieszne ogórki do moździerza? Jeżeli tak, to nóż poradzi sobie z tym zadaniem doskonale. Ostrze przeleciało przez folię, jak klinga samurajowskiego miecza przez powietrze rankiem. Zero oporu. Misja zakończona sukcesem!

Nie no, bez jaj, wszak nazwa noża sugeruje śmierć, pot i łzy w wieńcu liści laurowych, czy tam dębowych (laurowe się do zupy dodaje?).

Jeżeli łzy, to tylko krojenie cebuli! O tak, to zadanie godne speszial forcesa Commando Kebab. Zatem cebula na deski i jazda!

Raźno wesoło niech popłynie ostrze me
Niech kilkoma cięciami potnie cebule!

No pociął. Mało taktycznie, bo na cienkie plasterki, które zdecydowanie nie mają wartości militarnej. Radocha żadna.

Cholera, czyżby taki żołnierz nie miał gdzie użyć naszego taktycznego noża? Przecież wojsko samo sobie już nie gotuje, bo albo ma żarcie w plastikowych workach (nóż da radę), albo dostaje w namiocie na talerzu. Czyli może nóż nie przyda się w regularnej armii? No nie znam się za bardzo, ale walki wręcz się nie uprawia, nie rzuca się nożem, a i ciężko M.L.E.K.a na lufie niczym bagnet osadzić.

Zatem pozostaje partyzantka!! I tutaj otwiera się szerokie spectrum zadań dla naszego taktycznego noża złego!!

Najpierw rozpalamy ognisko, a następnie strugamy sobie kijek na kiełbaskę, którą ukradliśmy z pobliskiej wsi! Nóż gładko tnie kawałek kijka i na ziemię spadają równe strużynki. Całkiem miło i przyjemnie. Kiełbasa na kijek, kijek w ognisko, a my potniemy teraz chleb.
Chleb potniemy nie w kromki, bo partyzant nie będzie marnował tylu okruszków, tylko na ćwiartki. Chleb Baltonowski nie krojony z Reala, więc nie jest to zbyt spory bochenek i tutaj nóż również pokazał swoje zacięcie do pracy, czyniąc to całkiem zgrabnie, aczkolwiek opornie. Coś się zaczęło tępić.

Po posiłku partyzant nabrawszy sił, ma ochotę pośpiewać ku pokrzepieniu serca swego. Ale bez instrumentu, to słabe śpiewanie, więc pora fujarkę sobie wystrugać jak Janko Muzykant to czynił. Ale cóż, nie wiem jak robi się fujarkę (brak tutoriala na forum), więc ograniczyłem się do wycięcia kawałka drewna, wykonaniu atrapy ustnika i otworków pod palce. Grać nie gra, ale za to nieźle się czubkiem noża pracuje w drewnie, bez obaw że się coś z czubkiem stać może.

Tak mnie naszła chęć na to dłubanie czubkiem, że prawie orkiestrę dętą wyrzeźbiłem, mając z tego sporo radości. Cóż, wszak w partyzantce mogą być członkowie orkiestry wojskowej!

Pojadł, pośpiewał, więc czas by se poru... szał trochę po lesie. Spacer jakiś, ekologicznie po ścieżce, żeby butów taktycznych nie zbrudzić bo szkoda. Nóż dumnie dynda w kamokieszeni, a klips trzyma mocno jak kleszcz skóry. Jak już przy kleszczach jesteśmy, to pamiętajmy, by przed wejściem do lasu użyć taktycznego psikadełka firmy BROS, które nas uchroni przed komarami i kleszczami. Opakowanie nie jest taktyczne, ale warto je wrzucić do taktycznego plecaka, by obok taktycznej latarki, taktycznej ostrzałki i innego taktycznego szpeju spoczął ku naszej radości z posiadania.

Przeszliśmy z samochodu do skraju lasu (15 metrów w 5 minut!), więc pora na postój i odpoczynek. Nóż dość zgrabnie wycina nam kawałki jabłka, które z uśmiechem zajadamy. Trochę niewygodnie, bo siedząc na ziemi na małej macie w bandzioch wbija nam się taktyczny pas, na którym jak to każdy idący do lasu mamy toola, fixed jakiś, pouch z latarką (w plecaku mamy backup) i jeszcze pouch na telefon. W rękę trochę uwiera pasek zegarka, na którym z dokładnością do 0,1 metra wyraźnie widać, iż nie znajdujemy się pod powierzchnią wody. Jest południe, więc światłością trytu nie polansimy się przed lasem. Ciut przeszkadza nam kabura udowa z pistoletem asg, ale bez przesady.
Odpoczynek minął, pora w las.
Ciemno, ponuro, chłodno. Gdyby nie lampy co 10 metrów i ławki parkowe, to byłoby całkiem niefajnie.
Docieramy do polany (nie, to nie jest plac zabaw dla dzieci) i zabieramy się za montowanie ogniska.
Z plecakiem na plecach (wilgotna ziemia żeby odłożyć) zbieramy jakieś suszki, które przycinamy nożem na w miarę równe kawałki i układamy stosik.
Zapalniczka, zapałki, druga zapalniczka, krzesiwo? Wybieramy zapalniczkę i po chwili kawałek jednorazowej chusteczki raźno błyska ogniem do nas. Mamy ogień.
Z taktycznej plastikowej butelki... no tak, nie mamy kubka. Został w zmywarce. Picia nie będzie, bo nie wzieliśmy apteczki, a w niej mamy tabletki do odkażania wody (zaraz obok pontonu i wannolotu).
Ryzykując przypalenie podeszw butów zadeptujemy ognisko, a nożem dłubiemy w ziemi dziurę, żeby zakopać tlące się resztki (wszak siusiu nam się nie chce). Ostrze M.L.E.K.a dość opornie sobie radzi, bo wąskie jest, więc stosunek wybieranej ziemi do czasu jest mierny. Cóż, to nie nóż dla rolnika zatem.
Powrót do auta i czubek noża czyści paznokcie (całkiem fajnie).
Na drugi dzień w pracy pokazujemy kolegom nóż i opowiadamy, że to taktyczny nóż który służy do wszystkiego tego, co żołnierz robi w wojsku. Czyli piwo otworzy, ser pokroi, bułkę przetnie, utnie niteczkę, naostrzy ołówek i w ogóle. Słowem... nóż jak nóż.

No niestety, ten nóż nie jest jakiś wyjątkowy. Owszem, ma fajny i niespotykany wygląd, ale poza tym nic nie wyróżnia go od innych noży. A miałem taką nadzieję, biorąc pod uwagę stal i nazwę.

Chociaż nie, wróć. Wyróżnia go właśnie stal. W wypadku MLEka jest to s30v, która okazała się porażką na całej linii. Otóż nóż się szybko tępi. Za szybko, jak na osławioną stal.
Poszła jedna zgrzewka, jakiś posiłek, kilka papierków i ze stanu golenia papieru w locie, mamy stan nożowej impotencji, która nie może ruszyć papieru. Znów ostrzę nóż do stanu gładkiego cięcia papieru i znów trochę pracuję. Sałatka z pomidora, ogórka i cebuli. Po tym kilka kartek a4. Jakiś kartonik w pracy i ... nóż jest tępy jak cholera. Porażka. Czyżby ta cudowna amerykańska firma miała kłopoty z zhartowaniem s30v prawidłowo? Spoglądam zresztą na stronę firmy i widzę, że trzy rodzaje MLEKa jakie są dostępne, wykonywane są obecnie ze stali 154 CM oraz 440C, czyli cudowna firma zrezygnowała z cudownej stali w tym modelu...
Szybkie tępienie się noża potwierdza także właściciel tego modelu, więc nie jest to tylko moje złośliwe widzimisię w stosunku do stali s30v.
Gdy dodamy do tego rdzewienie, które pokazało się podczas testu: Hodowanie Rudej, to tym bardziej mi coś nie pasuje za bardzo.

Ok. Zatem mamy wygodny nóż, któremu blokada ciut lata, ostrze tępi się zupełnie jak chiński badziew, ale nazwa nadrabia wszystkiemu.
Nie będę ukrywał, iż roczarowany jestem totalnie, ale tylko stalą i blokadą. Reszta jest bardzo fajna. Ale ta reszta to trochę mało w stosunku do spieprzonej stali i spieprzonej blokady.
Mamy nóż z maksymalnie taktyczną nazwą, który doskonale sprawdzi się w biurze i w kuchni, o ile nie będziemy go za ciężko używać, a częste ostrzenie nie stanowi dla nas problemu.

Czy warto? Moim zdaniem nie. Chociaż nie w sensie, że w stali s30v. Możliwe, że wersja w 154 CM została poprawiona zarówno w kwestii blokady, jak i samego hartowania stali. Ale to już sprawdzi kto inny.

Kilka wymiarów:
Długość zamkniętego: 122 mm
Długość otwartego: 212 mm
Długość ostrza: 92 mm
Grubość ostrza: 3mm

I tradycyjnie garść zdjęć.

Podziękowania dla Fkrent'a za użyczenie noża do zabawy.

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

rak

dobre ,dobre w humorystycznym klimacie


u99

Ciekawa recka, jak zawsze zresztą  :shades: Przeczytałem ze szczególnym zainteresowaniem bo ten nożyk zawsze mnie intrygował, chociaż w tej wersji G10 + S30v wydawał mi się przepłacony. Teraz uczucie jakby nieco mniejsze...  ;>

ps. mam nadzieję, że Fkrent zabierze MLEK na WKMN Agro'09  :idea:

*********************************************

riot

Świetny tekst, Jumbo! Rzeczowo, barwnie i z polotem - czyli w Twoim stylu, który mi bardzo odpowiada.

Sporo dowiedziałem się o nożu, który nigdy nie był wysoko na mojej liście zakupów. Teraz jest jeszcze niżej. Poza dosyć ciekawym - w mojej opinii - wzornictwem nie dostrzegam w nim niczego, co skłaniałoby mnie do jego zakupu. Po prostu nie stałby się w moich rękach nożem użytkowym, a etap kolekcjonowania sprzętu tylko dlatego, iż podoba mi się, mam póki co za sobą.

Przyznam też, że dawno podczas czytania recenzji nie ubawiłem się tak dobrze i zdrowo. Niektóre frazy powinny przejść do klasyki  :D

Dzięki za zaangażowanie, rzetelne spojrzenie i obiektywne wnioski. Szacun za podejście do tzw. "taktyczności"  :shades:


Ypoznan

Nożyk brzydki jak odchody parzystokopytnych - to oczywiście subiektywna opinia. ;) Za to recenzja niezmiernie mi się podobała :)

Ponieważ "Ypoznan" w konwersacji brzmi tak jakoś bardzo oficjalnie, dopuszczam także: Januszku, Jasiu, Jachu i inne miłe określenia. ;)

http://www.navaja.pl/

Taipan

Fajna recka ,fajny nóż szkoda ,że stal nieudana :(.Miałem trzy Bled-Techy ,niestety nic nie napiszę na ich temat ,ponieważ żaden z nich poza cięciem kartek nic nie robił.Jestem ciekaw czy MLEK Magnum jest bardziej udany.


Schtruntz

dzięki za reckę
uwielbiam taki jajcarski styl pisania  :D

Cytat: Jumbo w 12-07-2009, 12:48:53

Chociaż nie, wróć. Wyróżnia go właśnie stal. W wypadku MLEka jest to s30v, która okazała się porażką na całej linii. Otóż nóż się szybko tępi. Za szybko, jak na osławioną stal.

w moim Blade-Techu ProHuntrerze S-30V też zdziwiła mnie szybkim tępieniem,
jest niewiele lepsza, niż spydercowa VG-10, ale zostawała daleeeeko w tyle za wyżej hartowanymi D2 i 154CM od Benchmade, ostrzonymi pod tym samym kątem

Desordem e Regresso

Szabas

Cytat: riot1975 w 12-07-2009, 20:00:00

Świetny tekst, Jumbo! Rzeczowo, barwnie i z polotem - czyli w Twoim stylu, który mi bardzo odpowiada.

Sporo dowiedziałem się o nożu, który nigdy nie był wysoko na mojej liście zakupów. Teraz jest jeszcze niżej. Poza dosyć ciekawym - w mojej opinii - wzornictwem nie dostrzegam w nim niczego, co skłaniałoby mnie do jego zakupu. Po prostu nie stałby się w moich rękach nożem użytkowym, a etap kolekcjonowania sprzętu tylko dlatego, iż podoba mi się, mam póki co za sobą.

Przyznam też, że dawno podczas czytania recenzji nie ubawiłem się tak dobrze i zdrowo. Niektóre frazy powinny przejść do klasyki  :D

Dzięki za zaangażowanie, rzetelne spojrzenie i obiektywne wnioski. Szacun za podejście do tzw. "taktyczności"  :shades:

Dobrze napisane. +1 ;)
Cytat: u99 w 12-07-2009, 14:46:10

ps. mam nadzieję, że Fkrent zabierze MLEK na WKMN Agro'09  :idea:

..ja też. Może zrobimy mu tam "destrakszyn" testy i zamkniemy temat. ;P
Dylu dylu na winylu...

>El Solo Lobo<

porcelanowy

#8

POwitoł
Kurna, nie dopsz...  taki w pomarańczowej tonacji miał być następcą strykera (gdy ten mi się znudzi ;) ).
Och well, poszukamy opisu tych wersji z 440 i 154CM...
Dzięki Jumbo :) Dobry opis :)

Edyta: BDW: wersje ze słabszych stali to tańsze wersje. Nie chodzi o to, że zamieniają s30v na inne stale bo sobie z nią nie radzą (nawet jeśli sobie z nią nie radzą ;) ). Po prostu próbują segmentować swoją produkcję. Noże z s30v są produkowane w Stanach i dzięki temu mają być "bardziej" i dzięki temu drożej :) Ustna recka MLEKa lite:

http://www.youtube.com/watch?v=PVzrlP704aQ

mathu

Dzięki za wyleczenie mnie z niego.


zakuty

Śliczna recka :* i taktyczna taka :* jak sam M.L.E.K.
Nóż dalej mi się podoba, ale i pewnie już tylko na podobaniu się zostanie.

Paranoja w małych dawkach nie szkodzi zdrowiu. A wręcz jakby przeciwnie...

Piniolski

A mi ta lipna S30V nawet by nie przeszkadzała, ale pod warunkiem, że cena noża spadłaby do 5 dych ;P

Większość pieniędzy wydałem na noże i alkohol. Resztę po prostu zmarnowałem ;-)

grisza

Świetny tekst,nóż mi się nie podoba ale to subiektywne,natomiast jest to klasyczny przykład jak taktycznie  :P spier... dobrą stal i jeszcze żądać za to kasy.Pzdr G

"Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca! "
                     Owidiusz

          9/19

BIGos

Świetny tekst. Wielki Ci za niego,od razu mi się zrąbany od rana humor poprawił :)
A sam nożyk z wyglądu mi sie podoba,choć raczej wolałbym go w troche "gorszej" stali i dużo niższej cenie ;)


graf

Cytat: BIGos w 29-09-2009, 17:33:07

Świetny tekst. Wielki Ci za niego,od razu mi się zrąbany od rana humor poprawił :)
A sam nożyk z wyglądu mi sie podoba,choć raczej wolałbym go w troche "gorszej" stali i dużo niższej cenie ;)

Masz wersję LITE.  która gdyby nie wklęsły szlif to podobałaby mi się chyba bardziej niż "pełnowartościowa"

Najlepsze polskie noże do rzucania
http://grafknives.pl
Polub na FB
https://facebook.com/grafknives

SEWEN

matko, ale się obśmiałem...świetny text :D

ps. a nóz...cóż.. Military Law Enforcement Knife Obstruction :) :)   (m.l.e.k.o.)

Szanuj Matkę Naturę