Reklama

SEBENZOID - NAVY K-507

Zaczęty przez Jumbo, 13-02-2011, 23:36:45

Jumbo

Tak, wiem. Nie miałem już pisać o podróbkach Snobenzy, ale jak sobie odmówić przyjemności, gdy nóż który się trafia wzbudza zainteresowanie...

Za sprawą Albercika, trafił w moje dłonie kolejny chiński sebenzoid, tym razem oznaczony jako NAVY K-507.

Technicznie:

Długość zamkniętego - 110 mm
Długość otwartego - 190 mm
Grubość głowni - 2,5 mm
Materiał głowni - 440C (wg. producenta)
Twardość głowni - 56-58 HRC (wg. producenta)
Materiał rękojeści - stal nierdzewna i G10
Blokada - framelock
Waga - 99 g

Najpierw bawił się nim Albercik, który napisał mi takie spostrzeżenia:

Nie można foldera rozkręcić, gdyż stop pin jest nitem.
Śruby łączące bardzo krótkie z tendencją do samoodkręcania.
Po pewnym (krótkim) czasie rozkręcił się kołek. Próba dokręcenia zaowocowała uszkodzeniem gwintu. Teraz nie można go odkręcić, ani przykręcić.
Na początku listek frame zapadł płytko, po pewnym czasie jednak zaczął zapadać prawidłowo.
Klips po bokach nie był wykończony.

Jednak nie zraziło mnie to przed pożyczeniem foldera i sprawdzeniu organoleptycznie, z czym mamy do czynienia. Po kilku tygodniach używania, mogę śmiało zabrać się za opisanie tego foldera.

Rękojeść foldera to stalowy liners o grubości 2 mm, który daje poczucie pancerności foldera. Okładzina z g10 o grubości 2 mm wsparta jest stalowym linerem grubym na około 1,5 mm. Użyte grubości materiałów pozwoliły na stworzenie konstrukcji sztywnej, niedającej wrażenia giętkości, a prace, nawet te wymagające sporej siły nie wpływały na sztywność. Całość skręcona na 3 śruby torx, w czym jedna to śruba główna. Stop pin z kolei... I tutaj duże zaskoczenie, albowiem stop pin jest kawałkiem stali, który został "zaklepany" po obu stronach... Dzięki temu, nie mamy możliwości rozkręcenia noża na elementy pierwsze. Pozostanie tajemnicą żółtych ludzi, dlaczego wprowadzono takie rozwiązanie. Mi się to nie podoba i uważam, iż jednak winna się tutaj znaleźć tuleja z dwiema śrubami torx.
Ciekawe jest również to, iż śruby wystają poza obręb g10 i stali. Zważywszy na fakt, iż Albercik zauważył, iż śruby są krótkie i mają tendencje do samoodkręcania, odnosi się wrażenie, iż ktoś za płytko nawiercił otwory pod śruby. Cóż, bywa.

W tylnej części rękojeści znajdziemy otwór na linkę, a z przodu, na stalowym gołym linersie zamontowany klips. Klipsa przełożyć nie możemy, więc zmuszeni jesteśmy do noszenia noża w jednej pozycji.
Elementy stalowe rękojeści mają fazowane krawędzie tak, iż nie ma obawy o nasze dłonie.
Tak jak elementy rękojeści wykonane dość schludnie, tak sam klips niewykończony na krawędziach. Ale jest to właściwie standard, jaki spotkamy również w droższych nożach, chociażby ze stajni Benchmade.
Klips dobrze przylega do okładziny, a tym samym doskonale siedzi na krawędzi kieszeni. Mocowanie klipsa pozwala na praktycznie dość skryte noszenie foldera, a jednocześnie na wygodne wyjmowanie go do pracy.

Głownia tegoż foldera to klasyczny clippoint z całkiem elegancko wyprowadzonym fałszywym ostrzem. Szlif głowni wklęsły, dzięki czemu krawędź tnąca staje się cieniutka jak brzytwa. Samo wykonanie głowni bardzo ładne i tutaj wiele firm mogłoby się uczyć zarówno kładzenia szlifów, jak i fałszywego ostrza. Zważywszy na fakt, iż robi to chyba najczęściej maszyna, można sobie zadać pytanie, dlaczego niektóre noże mają nierówne szlify (a takich trochę spotkałem jednak).
W miejscu przejścia głowni w rękojeść na grzbiecie, znajdziemy podcięcia pod kciuk. Nacięcia ostre nie są i nie ma możliwości, by podczas pracy powodowały dyskomfort.

Kołek umieszczony na głowni jest dwustronny i jak wspominam Albercik, sam się rozkręcił. Albercikowi udało się jakoś dokręcić kołek, chociaż spowodowało to uszkodzenie gwintu i wykluczyło możliwość dalszej ingerencji. Podczas mojego okresy użytkowania nie zauważyłem, aby z kołkiem działo się coś złego, więc możliwe, iż po prostu ładnie zakleszczył się i już w tej pozycji pozostanie (oby). Sam kołek wygląda bardzo ładnie i jest niesamowicie wygodny. Nie ma na nim ostrych krawędzi, a jego zaokrąglenia stawiają jednak opór kciukowi, co owocuje lekkim i swobodnym otwieraniem głowni.
Mechanika głowni oparta jest oczywiście na dwóch podkładkach. W tym wypadku na fosforobrązowej, (chociaż kto wie, czy to nie jest coś innego) oraz teflonowej. Przynajmniej tak mi się wydaje, że teflonowej, bowiem sprawdzałem to świecąc latarką do środka foldera. Brak możliwości rozkręcenia powoduje brak możliwości upewnienia się na 100 %. Ale na 75% stawiam, iż jedna podkładka jest teflonowa.
Materiał głowni to ponoć stal 440C, ale oczywiście sprawdzić tego nie mam jak. Krawędź tnąca w momencie pożyczenia noża była w doskonałym stanie, a jej wykonanie przyzwoite. W folderach Sanrenmu 710 widziało się jednak ładniej położoną krawędź. Bardzo podoba mi się fakt, iż krawędź tnąca wyprowadzona została do granic możliwości, na maxa wykorzystując długość głowni. No dobrze, jeszcze 1 albo 1,5 mm by się dało ją wydłużyć. :D

Blokada noża do framelock, który stanowi wspomniany już kawał stali o grubości 2 mm. Albercik wspominał, iż na początku listek blokady zapadał płytko, lecz podczas używania stan ten się zmienił. Ja od początku jak otrzymałem nóż, stwierdziłem, iż listek blokady zapadł bardzo przyzwoicie tak, iż zachodził na tył głowni na około 1mm. Po ponad miesięcznym używaniu, stan się ten nie zmienił. Blokada trzyma mocno i pewnie, a uderzanie grzbietem głowni o deskę nie powoduje zwolnienia blokady. Dodatkowym wsparciem dla blokady jest nasza dłoń, która trzymając otwarty folder wywiera ucisk na listek blokady. Zwolnienie blokady nie jest problemem, więc spokojnie możemy obsługiwać folder jedną ręką. Kulka detentball trzyma mocno, nie dając możliwości przypadkowego wytrzęsienia głowni z rękojeści, a zarazem na tyle słabo, iż nie powoduje oporu przy otwieraniu.

Folder w dłoni leży doskonale (przynajmniej mojej). Grubość rękojeści to tylko 9 mm, ale wysokość jej powoduje, iż rękojeść ładnie wypełnia dłoń i pozwala mocno i pewnie się na niej zamknąć. Dodatkowo łukowato wygięty fragment klipsa idealnie wpasowuję się w poduszkę dłoni pod palcem serdecznym. Naprawdę trzyma się to doskonale i żal bierze, iż Chris Reeve nie pomyślał o tym, by wypuścić na rynek produkt o nazwie Light Regular Sebenza, który właśnie jedną okładzinę miałby z g10 wspartą na półtoramilimetrowym tytanie. Użycie tytanu i taka konstrukcja jeszcze bardziej obniżyłaby wagę, nie mając raczej wpływu na wytrzymałość i sztywność foldera. Ale cóż... Pomarzyć...

I tyle jak chodzi o opis noża. Bo co tutaj można by jeszcze napisać?

Folder dostałem 2 stycznia i od tego dnia używany był codziennie na tyle, na ile używam foldera. Minęło ponad miesiąc, zanim jego miejsce zajął inny nóż, a NAVY dzielnie mi przez ten miesiąc towarzyszył.
Na początku naostrzony do stanu płynnego cięcia papieru ksero formatu A4, ochoczo ruszył do pracy.

Na początku wykonywane nim prace nie były za ciekawe, klasycznie jedzenie, jakieś kartki papieru, otwieranie kopert, jakiś sznurek. Słowem, to, co normalnie robi się folderem codziennie. Jednak na początku lutego przed NAVY stanęło spore wyzwanie, a mianowicie sprzątanie magazynu w szkole, w której pracuje. No i dostał po dupie tak, że aż miło.

Zaczęło się niewinnie, od przecinania starych kartonów i opakowań. Głownia bardzo ładnie pracuje w kartonie i tekturze, także nie było problemów z przemieleniem na małe kawałki sporej ilości materiału. Po tych pracach nóż na ostrości za wiele nie stracił i dalej ciął kartki, ale z odczuwalnym brakiem płynności.
Następnie pod ostrze poszły twarde taśmy plastikowe, którymi spinane były różne paczki przysyłane do szkoły. Tutaj czuć lekkie ślizganie się krawędzi tnącej na materiale, ale myślę, iż każdy nóż z głownią plain zachowywałby się tak samo. Potem przyszła pora na cięcie szmat, których nazbierało się sporo (dekoracje po przedstawieniach), a które łatwiej było wyrzucać w mniejszych workach, niż jako całe wielkie płótna. Głownia bardzo ładnie radziła sobie ze szmatami, które cięte były w powietrzu. Oczywiście, co jakiś czas materiał zakleszczał się w miejscu, gdzie kończy się krawędź tnąca, ale takie zjawisko miałoby miejsce w każdym nożu, więc nie ma co narzekać.
I znów powrót do tektury. Tym razem są to plansze z dekoracjami z jakiegoś przedstawienia. Jest ich około 30 i mają format 200x60 cm. Ciąłem je wzdłuż i potem na pół. Czyli łatwo można policzyć, iż nóż przeciął około 7800 cm tektury! Sporo! Po tej zabawie, odczuwałem lekki ból palca wskazującego w miejscu, gdzie styka się on z listkiem blokady. Czyli albo listek blokady jest jednak za cienki i wpija się w palec przy dłuższej pracy, albo mam delikatne palce...

Po tej pracy krawędź tnąca straciła na ostrości na tyle, iż przecinanie kartki papieru ksero formatu A4 odbywało się już z dość sporym oporem, ale jednak się odbywało. Zdziwiłem się, gdyż wiele noży po takiej zabawie byłoby na tyle tępych, iż przecięcie papieru sprawiałoby trudność.
Następnie ciąłem grube szmaty na małe kawałki (ściereczki). Brutalnie ciąłem je na szkle, bo mam takową na stole. Po kilku szmatach na krawędzi tnącej pojawił się drut, który powodował, iż próba przecięcia papieru ksero była jego szarpaniem, a nie przyjemną pracą.

Lidlowe diamenty i jazda. Zacząłem na najdelikatniejszej gradacji i po w sumie może kilku minutach udało mi się przywrócić początkową ostrość. Nieźle.

Koniec zabawy w szkolnym magazynie przyniósł możliwość strugania starego krzesła z drewnianymi nogami. Krawędź tnąca agresywnie wchodziła w drewno i można było precyzyjnie strugać oparcie, a na ziemię szybko spadały wióry. Po przyłożeniu większej siły i próbie wyciągnięcia większej strużyny, odczuwa się zakleszczanie głowni, co jest wynikiem wklęsłego szlifu.
Tego samego dnia NAVY podjął się pracy przy wyciąganiu zszywek tapicerskich z listew, do których przymocowane były jakieś szmaty (znów teatralne dekoracje...). No i tutaj po chwili pracy widać, co się stało z krawędzią tnącą. Otóż pojawiły się na niej spore wyszczerbienia. Jednak nie przerwałem pracy i do końca wyciągałem zszywki głownią. W końcu jak test, to test.
Po pracy czubek noża nie wyglądał już tak wesoło jak na początku. Widać rysy na bokach głowni, a na krawędzi tnącej wystąpiły wyszczerbienia, w tym jedno dość spore. Cóż, nie będzie się Albercik cieszył...

Jednak, jako iż zawitała do mnie Fkrent, która ostrzenia się nie boi, to po dłuższej chwili na diamentach (podziękował Lidlowi), szczerby zniknęły całkowicie, a krawędź tnąca została przywrócona do początkowej ostrości. Ostrzenie przebiegało bez problemu i nie było trzeba większych starań, aby odzyskać ostrość.

W międzyczasie NAVY tradycyjnie trafiał kilka razy do kuchni, gdzie tradycyjnie mając wklęsły szlif klinował się w żółtym serze, ale z kolei kiełbasę ciął doskonale. Pomidora nie ciąłem, gdyż takowego pod ręką nie miałem.

Po wszystkich pracach NAVY trafił do zlewu, gdzie został wyszorowany i umyty. Po odłożeniu na suszarkę do naczyń i wysuszeniu, nie zauważyłem na nim wykwitów rdzy. Magia stainless... :D

I tak zakończyła się moja zabawa z folderem NAVY K-507.

Z jednej strony bardzo spodobał mi się stosunek ceny do użytych materiałów. Do końca nie wiem, czy stal głowni to 440C, ale jak pokazała praca tym nożem, nie jest to jakaś tragiczna stal, która tępi się od samego leżenia. Może ciupkę za wysoko zahartowana, dzięki czemu podczas wyciągania zszywek krawędź tnąca nabawiła się wyszczerbień.
Z drugiej strony, odrzuca od noża ból niedoróbek, jakie stwierdził Albercik na samym początku. Śrubki, problemy z kołkiem, a do tego totalnie chora koncepcja rozklepanego stop pina, przez który nie można rozkręcić noża na elementy pierwsze.
Pakiet słów za i pakiet słów przeciw. Po stronie ZA mamy jeszcze cenę noża, która nie szokuje i którą udźwignie większość kieszeni. Jednak za podobną cenę, można zakupić sobie któryś z folderów SANRENMU, które są w pełni rozkręcane.

Po stronie ZA umieściłbym jeszcze rozmiar i wygodę w trzymaniu rękojeści. No naprawdę bardzo fajnie to leży w łapie i dobrze się tym pracuje. Chociaż jak wiadomo, dłonie i wymagania są różne. Może się okazać, iż osoba z dłuższymi palcami uzna nóż za niewygodny, gdyż będzie się jej wpijał w dłoń klips, który mi leży doskonale. Także ciężko tutaj określić, na ile wygodna będzie rękojeść dla innego użytkownika.

Tak jak nie przepadam za nożami ze stalowymi rękojeściami, tak tutaj użycie G10 zaowocowało ciepłą jedną stroną rękojeści, a tym samym bardziej komfortowe dla mnie trzymanie noża w dłoni. Lekkie teksturowanie powierzchni G10 elegancko zapobiega się ślizganiu w dłoni. No i użyte G10 pozwoliło na zmniejszenie wagi noża. No naprawdę marzy się Sebka z taką rękojeścią...

Osobiście uważam (tak, to moje zdanie), iż NAVY nie jest zły. Jako nóż do codziennego używania sprawdzi się doskonale. A jeżeli zacznie wykazywać skłonności do rozkręcania... To można go po prostu wyrzucić i kupić nowy. Tak, oczywiście tej możliwości nie traktujmy za plus dla tego foldera. Jednak za ceną, za którą można go zakupić, otrzymujemy kawał fajnego noża, solidnego, stosunkowo lekkiego i z całkiem przyzwoicie pracującą głownią.
Chociaż istnieje możliwość, iż tak dobrze potraktowana cieplnie głownia to wyjątek i inne egzemplarze tego nie potwierdzą (tak jak z Sanrenmu). To samo dotyczy i rozkręcającego się kołka i śrub trzymających rękojeść w kupie.

NAVY został naostrzony, umyty i czeka na powrót do swojego właściciela.

Słowem. Kupić, bawić się, testować, a swoje spostrzeżenia wpisywać pod moją recenzją.

Pięknie dziękuję Albercikowi, za pożyczenie noża!!  :-*

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

maba

No, w końcu. Przyznam, że czekałem na tą recenzję K-507 :) Dzięki Robert!

Cholera, chinole takimi pierdółkami spsuli fajny nóż.. Szkoda. Samo rozkręcanie to jeszcze bajka, można skleić Loctite, ale brak możliwości rozebrania na części pierwsze to ból.

Dziwne, bo wersja "carbonowa" ma już normalnego stop pina:

W sumie za cztery dychy by go przygarnął - wtedy te babole aż tak bardzo by nie irytowały ;)


Mikko

#2

Jak się nazywa wersja karbonowa? Z tego co widziałem ma klipsa jak w oryginalnej Sebenzie i ogólnie wygląda kilka razy lepiej. Jakby takie coś poedecować to kto wie, czy nie zachciało by się zbierać na CRK. ;P

Tutaj recenzja rosyjska http://www.youtube.com/watch?v=GCSN1d9pkzg

domino

Też mam chwilowo takiego jednego (niedługo idzie do ludzi) i po przeczytaniu przyjrzałem mu się dokładniej.
Mam wrażenie, że cała partia była zrobiona na niedokładnie ustawionych maszynach.
Do tego co zauważył Jumbo dodałbym jeszcze nierówne szlify. Z jednej strony górna krawędź idzie do góry tak jak na zdjęciach Jumbo, a z drugiej górna krawędź szlifu jest mniej więcej równoległa do KT.
Fałszywka też minimalnie różni się długością po obu stronach ostrza.
Sama KT, o dziwo, położona bardzo symetrycznie.
Można też zauważyć minimalne szczeliny w miejscu styku tulejek i wewnętrznej powierzchni linera (od strony blokady).
Poza tym wykonanie całkiem niezłe. Równo i bez zadziorów.

My goal is to replace my soul with coffee and become immortal.

maba

Cytat: Mikko w 14-02-2011, 00:14:32

Jak się nazywa wersja karbonowa?

To chyba to ~> http://www.xngw.net/photoDetail.php?id=283

I klips faktycznie tak jak piszesz. Nawet kołek taki jakby Sebenzowy. I zaokrąglone krawędzie. Fajna jest :)


Mikko

#5

Zgaduje, że 150 chińskich monet kosztuje. A Zwykłe Sanrenmu kosztuja średnio 30-40 chińskich pieniążków. Wyszło by chyba coś w cenie Tenaciousa albo droższe. Niech ktoś skoryguje, jeśli źle piszę.

Jest i filmik. Link do skopiowania do przeglądarki:

v.youku.com/v_show/id_XMjIyNTIwMDYw_type_99.html


maba

#6

1CNY = ~0,44ZŁ

Czyli wychodzi jakieś 66zł ;>

A to video nie działa bezpośrednio, lepiej link podać ~> http://miniurl.pl/navykarbon


Mikko

Cytat: maba w 14-02-2011, 01:37:49

1CNY = ~0,44ZŁ

Czyli wychodzi jakieś 66zł ;>

A to video nie działa bezpośrednio, lepiej link podać ~> http://miniurl.pl/navykarbon

Fakt nie działa. To niezła cena by wyszła końcowa, jakby ktoś to sprowadził.


albercik

Dzięki Jumbo za fajną reckę :)

Od siebie dodam jeszcze, że na początku używania zdarzylo mi się głownią Navy coś podważać, co zaowocowało poziomym BP. Nie szło go skorygować reglulacją śruby osi (po jej minimalnym dokręceniu robił się "fixed"). Pomógł młotek a dokładniej lekkie uderzenie w stop pin :D

Gwinty śrub posklajałem loctite, co jak widać rozwiązało problem z samorozkręcaniem.

Bardzo żałuję, że jakość wykonania Navy jest gorsza od SRM, bo sam nożyk jest bardzo fajny.


porcelanowy

Powitoł
Taki tańszy brand sanrenmu? Ciekawe ;)
Przypomnę jeszcze walthera p22 z dawniejszej recki Jumbo i mamy prawie pełną gamę sebenzoidów :)
Dziękuję pięknie za zabawy z benzami. Jeszcze więcej klonów w necie i może firma zrozumie, że potraktowanie po macoszemu regulara nie było najlepszym pomysłem ;)


MikeOl_PL

#10

jedną z przyjemności obcowania na tym forum to czytanie recek spod ręki Jumbo :)
dzięki wielkie przyznam że czekałem na ten opis.
Nożyk już zamówiony, podoba się bo to jest większa od 710 (-która jest dla mnie kompletnie za mała..), drażni mnie to g10 i prawdopodobnie będę się chciał tego pozbyć, jak tylko nożyk zacznie się rozkręcać samoczynnie.
Stop pin na tokarce zrobi kumpel, pozostałe śrubki jak będą za długie to na szlifierce/pilnik skrócimy, a jak się całość nie uda to kubełek ;P
Co do "tworzenia" ostatecznego kształtu ostrza odbywa się to prawdopodobnie na maszynach cnc i raczej wszystkie firmy mają taką samą technologię i te drogie firmy i te chińskie firmy.. jeśli coś w ostrzu jest skopane/krzywe to nie jest wina obrabiarki numerycznej tylko obsługi a mianowicie niewłaściwego utwierdzenia obrabianego elementu - wrzeciono zawsze "idzie" tym samym torem, można regulować prędkość "posuwu".
W mojej byłej firmie, to właśnie było przyczyną niedokładnych frezowań
Widocznie w tych droższych firmach pracują bez przymusu, a kontrola jakości ma czasem wolne.. w chinach natomiast wiemy jak jest..

Cytat: Mikko

Fakt nie działa. To niezła cena by wyszła końcowa, jakby ktoś to sprowadził.

już napisałem w tej sprawie, zobaczymy czy mój chińczyk z ebaya ogarnie temat i ile sobie krzyknie?
edit:ok więc skośny odpisał, że dzwonił do fabryki i na chwilę obecną nie mają tego modelu, podobno w azji to wielki hit i w związku z tym schodzi jak ciepłe bułeczki.. ryżowe ;P ceny też są różne, jak im się znudzi to prawdopodobnie nożyk pojawi się na ebayu.

Cytat: maba

1CNY = ~0,44ZŁ
Czyli wychodzi jakieś 66zł ;>
A to video nie działa bezpośrednio, lepiej link podać ~> http://miniurl.pl/navykarbon

Marek Ty zboku skąd masz takie chińskie linki?? :? :D
ta wersja ładnie się prezentuje i klips ma w normalnym miejscu :> no i stop pin na śrubie, kto to robi navy, czy jakieś biednie dzieci w piwnicy?
no i ile lat ciężkich robót dostał autor filmu za zaśmiecanie, niszczenie mienia(spis treści pierwszego tomu książki telefonicznej, jakieś drzewko)?? :shy:


Żółw

Byłby na prawdę ładny nóż gdyby okładziny takie same z obydwu stron. Nie ważne czy z G10 czy ze stali.


maba

Wtedy były śliski, cięższy i cały zimny, albo lżejszy i z liner-lockiem. Tak jest po środku, czyli dobrze :D


piotrokonski2

Cytat: maba w 13-02-2011, 23:58:31

No, w końcu. Przyznam, że czekałem na tą recenzję K-507 :) Dzięki Robert!

Cholera, chinole takimi pierdółkami spsuli fajny nóż.. Szkoda. Samo rozkręcanie to jeszcze bajka, można skleić Loctite, ale brak możliwości rozebrania na części pierwsze to ból.

Dziwne, bo wersja "carbonowa" ma już normalnego stop pina:

W sumie za cztery dychy by go przygarnął - wtedy te babole aż tak bardzo by nie irytowały ;)

Witam.
To chyba ja mam jakiś wyjątkowy egzemplarz bo rozkręciłem go bez problemu. Nawet wymieniłem podkładki bo te fabryczne nie były zbyt ciekawe. Ogólnie nożyk niezbyt   dokładnie wykonany, choć całkiem użytkowy.


albercik

Pokaż zdjęcie swojego. Dzięki :)


piotrokonski2

Jak znajdę chwilę czasu to rozbiorę skubańca i wrzucę fotę :)


albercik

Z zewnątrz wystarczy. Chodzi mi o fragment rękojeści ze stop pinem, tak aby było widać jak w Twoim egzemplarzu jest to rozwiązane.


MikeOl_PL

tak sobie przeglądałem zdjęcia tego noża na ebayu i patrząc na ten stop pin on jest między linerami grubszy.. a węższy w miejscu nitowania/osadzenia -nie miałem go w rękach ale myślę, że po roznitowaniu pin powinien trzymać się nieruchomo linerów :?
Podobny patent ma w s&w "bear claw" czy jakoś tak.. po rozmontowaniu noża (do czyszczenia bo rdza go wpierdal...) - odkręceniu pinów, i ściągnięciu linerów -stoppin wypadł sobie wesoło- po ponownym skręceniu noża wszystko działa jak trzeba i nic nie wypada :shy:


domino

Obejrzałem swojego i tak na oko (bez rozkręcania) możliwości są dwie:

Cytat: MikeOl_PL w 17-02-2011, 22:10:38

stop pin jest między linerami grubszy.. a węższy w miejscu nitowania/osadzenia

1. Te węższe końce stop pinu wchodzą ciasno w linery i będzie można nóż rozłożyć.
2. Stop piny są zaklepane na końcach tak, że główka jest minimalnie szersza od wąskiej części stop pina i wtedy noża nie rozkręcisz.

Jumbo nie napisał (albo przegapiłem) czy niemożność rozkręcenia K-507 to efekt próby jego lub Albercika czy tylko wniosek z obserwacji.
Może rozkręcali i wtedy sprawa jasna.

My goal is to replace my soul with coffee and become immortal.

porcelanowy

Powitoł
Sporo noży ma takie stoppiny, nie tylko chińskia taniocha. Natomiast przy tolerancjach produkcyjnych tych ostatnich spokojnie może być tak, że jeden sobie lata, a drugiego w fabryce trzeba było pobić żeby zmontować :) Choć ten faktycznie wygląda jakby był zaklepany.